Rozdział 6.
- Dlaczego podłączyliście Magdę do tlenu? – zapytał Zarzycki wpadając rano do gabinetu Beaty Malickiej
- Uspokój się. Saturacja bardzo spadła. Magda zaczynała się dusić. Musieliśmy to zrobić.
- Odłącz ją – poprosił stanowczo
- Maciej, ty chyba zapomniałeś gdzie jesteś i kto tu wydaje polecenia – naskoczyła na niego Malicka
- Beata, na moją odpowiedzialność – poprosił łagodniej – odłącz ją od tlenu.
- A jeśli coś jej się stanie?
- Gdzie mam podpisać? Jako mąż Magdy biorę to na siebie.
- Jesteś pewien decyzji? Mogę wiedzieć dlaczego się tak upierasz? Jesteś lekarzem, znasz konsekwencje.
- Jestem pewien – Zarzycki zacisnął dłonie w pięści – proszę aby Magda została odłączona od tlenu.
Po tych słowach wyszedł z gabinetu i poszedł do sali, gdzie leżała Magda. Usiadł na niskim, twardym krześle i nachylił się nad twarzą nieprzytomnej żony.
- Magda, nie zawiedź mnie, proszę. Poprosiłem Beatę żeby odłączyła ci tlen. Nie raz mówiłaś, że to ja jestem twoim powietrzem, że tylko przy mnie możesz oddychać. To zupełnie tak, jak ja przy tobie. Ostatnie cztery miesiące były straszne. Ten wyjazd to nie był dobry pomysł. Dusiłem się bez ciebie.
Po kilku minutach weszła Beata Malicka z anestezjologiem.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz – ponownie zwróciła się do Zarzyckiego, a ten kiwnął głową.
Lekarze zaczęli procedurę odłączania Magdy od butli z tlenem. Maciek stał w nogach łóżka i tak mocno zaciskał pięści, że pobielały mu knykcie.
- No dawaj dziewczyno – mówił w myślach – nie poddawaj się. Oddychaj.
Intensywnie wpatrywał się w leżącą przed nim Magdę. Po chwili pierś kobiety zaczęła poruszać się miarowo. Beata Malicka zmierzyła pacjentce ciśnienie i natlenienie krwi. Ze zdumieniem zarejestrowała, że wskaźniki rosną osiągając parametry właściwe dla zupełnie zdrowej osoby. Lekarka posłała Maćkowi pełne zdumienia spojrzenie. Zarzycki uśmiechał się delikatnie. Wiedział, że teraz będzie dobrze. Musi być dobrze. Magda wiedziała, że on tu jest. Mimo, że jeszcze się nie obudziła to musiała wyczuwać jego obecność. Jej powieki lekko drgały, Maciek miał wrażenie, że szczupłe palce delikatnie zaczynają zaciskać się na kołdrze.
Z domu przyniósł niewielki, przenośny głośnik i postawił na metalowej szafce obok łóżka żony. W aplikacji odnalazł wszystkie, w jakikolwiek sposób, ważne dla nich piosenki. Podniósł do ust i pocałował dłoń Magdy. Opowiadał o wszystkim. O tym, że Michał ze szkolnym klubem koszykówki zdobył pierwsze miejsce w województwie, o sukcesach syna na olimpiadzie z języka angielskiego. Mówił, że Klara świetnie odnajduje się w pracy i kiedyś ze spokojem przejmie po nim klinikę, o rozwijającej się relacji Kacpra i Oli. Opowiadał o tym co robił w Gwatemali. Obiecywał, że jak tylko Magda odzyska siły przetańczą niejedną godzinę. Chciał wierzyć, że Magda to wszystko słyszy. Gdyby mógł nie odchodziłby od łóżka żony. Ale był przecież Michał, który go potrzebował, a opieką nad młodszym bratem nie mógł obarczać bliźniaków. Oni mieli swoje życie i studia i na tym powinni się skupić. Tego na pewno nie chciałaby Magda. Podniesiony trochę na duchu Maciek wrócił do domu. Przełom nastąpił kolejnego dnia. Kiedy rano wszedł do pokoju Magdy, zaraz za nim weszła doktor Malicka i poprosiła Maćka do swojego gabinetu. Usiadła za biurkiem i ze smutkiem patrzyła jak mężczyzna się zmienił przez ostanie kilka dni. Na jego wciąż przystojnej twarzy pojawiły się zmarszczki i widoczne ślady zmęczenia.
- Jakieś zmiany? – zapytał, kiedy zamknął za sobą drzwi
- Nie wiem jak to wyjaśnić, ale wygląda na to, że Magda zaczęła do nas wracać. Wyniki się ustabilizowały. To jeszcze nie jest to, co było, ale jesteśmy na dobrej drodze.
- Mogę je zobaczyć?
- Oczywiście – kobieta podała Maćkowi plik zadrukowanych kartek – jak tylko sytuacja się ustabilizuje będziemy operować..
Przyjrzała się studiującemu wyniki mężczyźnie. Po chwili na jego twarzy pojawił się słaby uśmiech. Oddał plik lekarce.
- Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? – zapytała nie czekając na odpowiedź - ta zmiana nie była duża. To było tak wczesne stadium, że po jej usunięciu i zastosowaniu odpowiedniego, doraźnego, leczenia Magda mogłaby bardzo szybko wrócić do dawnego życia.
Mężczyzna podziękował lekarce i czym prędzej wrócił do łóżka żony.
- Magda. Widziałem twoje wyniki. Jest dużo lepiej. Wyjdziesz z tego. Zobaczysz. – powiedział cicho splatając swoje palce z jej szczupłą dłonią.
Ze zmęczenia musiał przysnąć bo kiedy otworzył oczy jego wzrok napotkał szeroko otwarte oczy Magdy. Kobieta patrzyła na niego pełnym zdziwienia spojrzeniem, a po jej policzkach płynęły łzy. Doktor Zarzycki poczuł pieczenie pod powiekami. Nachylił się nad żoną, ujął w dłonie jej twarz i popatrzył głęboko w oczy.
- Przyleciałem jak tylko się dowiedziałem, że tu jesteś. Głupolu czemu nic nie powiedziałaś? Byłbym z tobą od początku, może już byłabyś w domu. Dlaczego chciałaś odebrać mi prawo do wspierania cię w najtrudniejszych chwilach?
Po policzkach Magdy Zarzyckiej płynęły łzy, których nie potrafiła powstrzymać. To były łzy strachu i jednocześnie ulgi, że Maciek jest i że od teraz będzie ją chronił. Słabą ręką pogłaskała męża po szorstkim, nie golonym od kilku dni policzku. Po chwili znowu zasnęła. Maciek wypuścił głośno powietrze. Poczuł olbrzymią ulgę, kolejny raz poczuł, że będzie dobrze.
Niedługo po tym, jak Magda odzyskała przytomność został przeprowadzony zabieg mający na celu usunięcie zmiany. Udało się ją usunąć w całości i Magda mogła zacząć przyjmowanie leków. Musiała zostać w szpitalu na obserwacji, ale z każdym dniem wracała do pełni sił. Po dwóch tygodniach została wypisana do domu.
Dodaj komentarz