Rozdział 9
Po kolejnych dwóch tygodniach Beata Malicka zaprosiła Magdę i Maćka do swojego gabinetu.
- Gratuluję. Wyniki są w normie – uśmiechnęła się – wygląda na to, że najgorsze minęło
- Naprawdę? – Magda nie wierzyła w to, co słyszy – bałam się, że to potrwa dużo dłużej.
- Szybko wdrożone leczenie i wsparcie najbliższych – lekarka popatrzyła na, towarzyszącego Magdzie, Zarzyckiego – działa cuda. Miałaś mocny powód do walki.
Magda spojrzała na siedzącego na krześle obok męża. Maciek cały czas trzymał ją za rękę, teraz ścisnął ją trochę mocniej.
- Jesteś pewna? – zwrócił się mężczyzna do Malickiej
- Oczywiście niezbędne będą regularne wizyty kontrolne, ale tak. Magda jest zdrowa.
- Dziękuję – mężczyzna wstał aby uściskać lekarkę
Beata poczuła się dziwnie. Nie czuła dotyku tego mężczyzny od ponad dwudziestu lat. A teraz on dziękował jej za wyleczenie jego żony. Znowu pomyślała o ich dzieciach. Musi w końcu zebrać się na odwagę i porozmawiać z nim na ten temat. Chciałaby aby Klara i Kacper dowiedzieli się, że to ona ich urodziła. Była gotowa ponieść wszelkie tego konsekwencje, ale czuła, że nadszedł czas aby ta prawda ujrzała światło dzienne.
- Czy Magda może wyjechać? – pytanie Maćka do doktor Malickiej dotarło z opóźnieniem
- Oczywiście. To byłoby nawet wskazane. Może nie od razu jakieś egzotyczne kierunki, ale nad morze czy w góry jak najbardziej. Wypocznijcie oboje i do zobaczenia na kolejnej wizycie kontrolnej .
Podali sobie dłonie i Zarzyccy wyszli z gabinetu. Doktor Beata Malicka odwróciła się do okna. Z wysokości drugiego piętra widziała jak wychodzą z budynku, jak stają naprzeciwko siebie, a potem mocno się przytulają. Przez chwilę zastanowiła się jak potoczyłby się jej związek z Maćkiem gdyby wtedy nie odeszła. Czy wzięliby ślub, czy wciąż byliby razem? Wiedziała, że zostawiając z nim dzieci zrobiła dla nich to, co najlepsze w tamtym momencie mogła zrobić. Maciek był ojcem jej dzieci, ich dzieci, najlepszym jakiego mogła sobie wymarzyć. Patrzyła na Zarzyckich, jak objęci odchodzą w kierunku parkingu, i wiedziała, że Maciek potrzebował takiej kobiety jak Magda. Ciepłej, rodzinnej, energicznej, ale jednocześnie takiej, którą można się zaopiekować. Ona, Beata, taka nie była. Działała sama, była nastawiona na robienie kariery, nie lubiła grzać się w cieple domowego ogniska. Wciąż ją gdzieś gnało.
Z perspektywy czasu żałowała jednej rzeczy. Nie mogła sobie darować, że zrzekła się w całości praw rodzicielskich. W ten sposób zamknęła sobie furtkę do jakiegokolwiek kontaktu z Klarą i Kacprem.
Nieświadomi rozważań Malickiej Magda i Maciek wrócili do domu. Maciek specjalnie odwołał pacjentów aby móc cały dzień spędzić z żoną i dziećmi. Klara i Kacper mieli przyjść po zajęciach na uczelni. W lodówce chłodził się szampan i butelka pepsi dla Michała. Z ulubionej restauracji zamówili kilka zestawów sushi. Wszyscy Zarzyccy je uwielbiali. Bliźniaki wpadły do mieszkania przekomarzając się. Uściskali Magdę i ojca, a po krótkim toaście zabrali się do jedzenia. Ciepły wieczór pozwalał na siedzenie na tarasie. Celebrowali więc chwile ciesząc się wspólnym czasem.
- Zarezerwowałem domek w Darłówku – powiedział Maciek – my, z Magdą zostaniemy tam tydzień, a potem wy możecie zostać ze znajomymi jeśli będziecie mieli ochotę – zwrócił się do starszych dzieci – tylko utrzymać się będziecie musieli sami. Noclegi będą opłacone. Po tygodniu Michał jedzie na trzy tygodnie na obóz koszykarski, a Magdę zawiozę na ten czas do Międzylesia.
- I co ja będę tam sama robić? – naskoczyła na męża Magda. Jej ton zwiastował powrót do formy co wszystkich ucieszyło i rozbawiło jednocześnie.
- Będziesz odpoczywać – poważnie spojrzał jej w oczy – a ja będę dojeżdżać do pracy i wracać wieczorem.
- Zaorzesz się – jęknęła Magda – to bez sensu
Maciek Zarzycki westchnął i pokręcił głową z udawaną dezaprobatą.
Kiedy Klara z Kacprem poszli do domu, a Michał zamknął się w swoim pokoju Magda wykorzystała czas aby zapytać Maćka o to, co od jakiegoś czasu ją nurtowało. Temat był trudny i nie bardzo wiedziała jak zacząć. Skubała pestki słonecznika, co zwróciło uwagę mężczyzny.
- Coś się stało? Denerwujesz się czymś?
- Nie. Tylko zastanawiam się czy to nie jest dobry moment żeby powiedzieć dzieciom kim jest Beata.
Maciek Zarzycki westchnął. Podrapał się po czole i przyjrzał uważnie żonie. Dzieci nigdy nie pytały o mamę. A nawet jeśli jakieś pytania kiedykolwiek padły to kiedy Beata odeszła były tak małe, że nie mogły jej pamiętać. Mógł więc powiedzieć cokolwiek. Potem pojawiła się Magda i problem sam się rozwiązał bo dzieci ją pokochały z wzajemnością. Kiedy się pobrali i Magda przysposobiła Klarę i Kacpra, zostając ich pełnoprawnym opiekunem, stali się prawdziwą rodziną. Owszem, był krótki epizod, kiedy Beata Malicka na krótką chwilę pojawiła się w mieście. Śledziła nawet jego, Magdę i małego Michała. Nic się jednak nie wydarzyło i po kilku tygodniach wyjechała z miasta na nowo ucinając kontakt. Kiedy Magda zachorowała przypadkiem trafiła pod opiekę Beaty, która, jak się okazało pracowała w szpitalu wojewódzkim. Tym samym, gdzie pracował Przemek, kuzyn Maćka, z żoną. Doktor Zarzycki nieraz zastanawiał się dlaczego ani Przemek, ani Hanna nie poinformowali go, że Beata jest w kraju. Co więcej, że jest w mieście i mijają się na szpitalnych korytarzach. Był wdzięczny byłej partnerce za wyleczenie jego żony. Jednak nawet przez moment nie pomyślał aby powiedzieć Klarze i Kacprowi kim była kobieta opiekująca się ich przybraną matką. Bliźniaki były dorosłe, nie zadawały już pytań o to, kto ich urodził. Dla nich matką była Magda. Owszem, w aktach urodzenia figurowała Beata, ale pod panieńskim nazwiskiem Dobrzańska. Maciek poczuł, że ma ciężki orzech do zgryzienia.
- A co by to zmieniło jeśli się dowiedzą kim jest Beata? – zapytał
- Pewnie nic. Ale wiesz, ona teraz, w jakiś sposób, będzie częścią naszego życia.
- Dla mnie to ty jesteś i zawsze będziesz ich matką.
Magda westchnęła i uśmiechnęła się pod nosem. W tonie męża wyczuła nuty zwiastujące to, że zaczyna się nakręcać.
- Maciuś, wiem. To jest tak poplątana historia, że mnie samej ciężko w nią uwierzyć. Wiem, że dzieci są dorosłe. Za chwilę pewnie założą własne rodziny…
- No, nie zapędzaj się tak. Do tego chyba jeszcze trochę czasu mamy – przerwał Zarzycki
Magda nie mogła się nie roześmiać. Zawsze bawiło ją jak Maciek reagował na pewne sprawy związane z dorastaniem dzieci. To, jak w ten sposób okazywał swoją do nich miłość niezmiennie ją rozczulało.
- … chodzi mi o to, że gdyby Beata mieszkała gdzieś w Australii albo w ogóle jej nie było to nie byłoby tematu. Ale ona jest tu, na ,miejscu. Jest moją lekarką. I, jeśli mam być z tobą szczera, polubiłam ją.
Maciek spojrzał na żonę spode łba. Nie bardzo podobało mu się to, co słyszał.
- Dobra – spasował – jeśli to cię uspokoi to pomyślę jak to rozegrać, dobrze? Wrócimy jeszcze do tematu.
Dodaj komentarz